Kiedy ostatnio czytałem o tym, jak Lidl spalił pół miliarda euro na nieudanym wdrożeniu SAP-a, pomyślałem o własnych doświadczeniach z projektami IT. Zarządzając firmami w tak różnych branżach jak Digital Development, Juristo, czy Twoja Strefa Szkód i Zlikwidowani, widziałem już niejedną historię o "cudownych systemach", które miały rozwiązać wszystkie problemy.
Spoiler: rzadko tak się dzieje.
Z mojej perspektywy, problem nie leży w technologii – leży w naszym podejściu do niej. Tak naprawdę, większość firm rzuca się na wdrożenia IT jak na ostatnią deskę ratunku, nie robiąc jednej kluczowej rzeczy: nie rozumiejąc najpierw samych siebie.
W Digital Development, gdy klient dzwoni z prośbą o automatyzację, pierwszą rzeczą, którą mówię, nie jest "jakie narzędzie chcecie?", ale "opowiedzcie mi, jak naprawdę działacie".
I wiesz co? W 90% przypadków okazuje się, że to, co myślą że robią, różni się od tego, co faktycznie robią.
Mapowanie procesów to w gruncie rzeczy szczera rozmowa z samym sobą i swoją firmą. To odpowiedź na pytania:
Na dany moment, po latach pracy z różnymi firmami, mogę powiedzieć jedno: firmy, które przeskakują ten etap, płacą za to później – czasem bardzo drogo.
Przez lata wypracowałem proces, który sprawdza się w różnych branżach. W tym zakresie oferujemy w Digital Development różne podejścia, ale fundamenty pozostają te same.
Pierwszy etap to brutalna szczerość. Siadamy z kluczowymi ludźmi z firmy i rysujemy na tablicy (dosłownie), jak przebiegają najważniejsze procesy. Nie to, jak powinny przebiegać – jak przebiegają.
Pytania, które zadaję:
Pamiętam case z jedną z kancelarii prawnych, gdzie okazało się, że jeden dokument był przygotowywany przez 4 różne osoby, a każda dodawała swoje "poprawki" bez konsultacji z poprzednimi. W kontekście efektywności to był prawdziwy chaos.
Drugi etap to rozróżnienie, co w firmie jest:
W kontekście moich firm, w Digital Development przewagą jest szybkość wdrożeń dzięki technologiom low-code. W firmach odszkodowawczych – specjalistyczna wiedza prawna i network rzeczoznawców. Standardem są procesy księgowe czy komunikacja z klientami.
Dopiero teraz projektujemy procesy docelowe. I tu jest kluczowe pytanie: "Czy ten proces będzie lepszy po automatyzacji, czy lepszy po usprawieniu?"
Często okazuje się, że problem nie leży w braku systemu, tylko w złej organizacji pracy. Automatyzacja chaosu to przepis na cyfrowy chaos.
Mając jasny obraz procesów, można określić konkretne wymagania. Pod kątem priorytetyzacji używam metodyki MoSCoW:
Historia Lidla to podręcznikowy przykład tego, co się dzieje, gdy firma ma jasną wizję swoich procesów, ale nie ma jasnej wizji, które z nich są warte obrony za każdą cenę.
Lidl operował na cenach zakupu, SAP na cenach sprzedaży. Fundamentalna różnica. Problem w tym, że przez 7 lat próbowali "naprawić" SAP-a zamiast zadać sobie pytanie: "Czy nasz sposób kalkulacji rzeczywiście daje nam przewagę, czy to po prostu przyzwyczajenie?"
Z mojej perspektywy, błąd Lidla nie leżał w tym, że bronili swoich procesów. Błąd leżał w tym, że nie przeanalizowali wcześniej, których procesów bronić, a które można zmienić.
Każda firma ma swoje "święte krowy" – sposoby działania, z którymi się nie dyskutuje. Problem w tym, że połowa z nich to nie przewagi konkurencyjne, tylko stare przyzwyczajenia.
W ciągu lat widziałem dwa skrajnie różne podejścia do wdrożeń IT:
Firma wybiera system (często dlatego, że "wszyscy go mają" lub "słyszałem, że jest dobry"), a potem próbuje wcisnąć swoje procesy w szablon narzucony przez technologię.
Skutki tego podejścia:
Najpierw mapujemy i optymalizujemy procesy, potem szukamy narzędzia, które je najlepiej wspiera lub budujemy dedykowane rozwiązanie.
Tak naprawdę, chodzi o świadomy wybór: gdzie dostosujemy się do standardu systemu (bo tak będzie taniej i szybciej), a gdzie system musi się dostosować do nas (bo to nasza przewaga).
Po latach doświadczeń z wdrożeniami, widzę kilka powtarzających się błędów:
Błąd #1: "Nowy system rozwiąże wszystkie problemy"
Nie rozwiąże. System może przyspieszyć dobre procesy, ale nie naprawi złych procesów.
Błąd #2: "Dostosujemy się do systemu, bo tak będzie taniej"
Czasem tak, czasem nie. Jeśli tracisz przewagę konkurencyjną, "tańszy" system może kosztować Cię więcej w długim okresie.
Błąd #3: "Wdrożymy wszystko naraz"
Recepta na chaos. Lepiej wdrażać etapami – tak można kontrolować ryzyko i uczyć się na błędach. W Digital Development pracujemy w 2-tygodniowych sprintach właśnie z tego powodu.
Błąd #4: "Nie mamy czasu na analizy"
Pamiętam klienta, który chciał "zaoszczędzić" na analizie. Po roku wrócił z prośbą o pomoc w naprawieniu systemu, który "nie działał tak, jak powinien". Koszt naprawy? Trzykrotność pierwotnego budżetu analizy.
Bez problemu można wydać więcej na naprawianie błędów niż na ich unikanie.
Zarządzając firmami w różnych sektorach, widzę, jak bardzo kontekst ma znaczenie:
W Digital Development – szybkość i elastyczność to wszystko. Używamy głównie rozwiązań low-code (AppSheet, FlutterFlow, Power Apps, Bubble), które pozwalają na błyskawiczne dostosowania.
W kancelarii prawnej – standardy prawne nie podlegają negocjacjom, ale sposób obsługi klienta już tak. Automatyzujemy rutynę, pozostawiając prawników do tego, co robią najlepiej.
W firmach odszkodowawczych – każda sprawa jest inna, ale proces jej obsługi może być standardowy. Tu kluczowy jest system CRM dopasowany do specyfiki branży.
Kluczowa lekcja z tego wszystkiego: nie ma uniwersalnego rozwiązania, ale jest uniwersalny proces jego znajdowania.
Nie zawsze. Jeśli prowadzisz jednoosobową działalność i wdrażasz prosty system księgowy – analiza może być przesadą.
Mapowanie się opłaca, gdy:
Jeśli doszedłeś do końca tego artykułu, prawdopodobnie myślisz o jakimś wdrożeniu w swojej firmie. Oto pierwsze kroki:
Dopiero mając odpowiedzi na te pytania, warto myśleć o systemach IT.
Historia Lidla to przestroga, ale też inspiracja. Pokazuje, że nawet ogromne budżety nie gwarantują sukcesu bez fundamentu – rozumienia własnych procesów.
Kluczowe wnioski z mojego doświadczenia:
W erze cyfryzacji wygrywają ci, którzy pamiętają, że technologia to narzędzie, nie cel sam w sobie. Najinteligenniejszy system świata nie zastąpi przemyślanych procesów i ludzi, którzy je wykonują.
A jakie są Twoje doświadczenia z wdrożeniami IT? Spotkałeś się z podobnymi wyzwaniami w swojej firmie? Chętnie wymienię się doświadczeniami – może Twoja historia pomoże innym uniknąć kosztownych błędów podczas niezobowiązującego spotkania biznesowego.